Katka Balażowa Katka Balażowa
186
BLOG

Tajemnice warsztatu lalkarza, czyli pacynki w mediach

Katka Balażowa Katka Balażowa Polityka Obserwuj notkę 15

 

Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że za kulisami naszej rzeczywistości żyje sobie jakiś tajemniczy i wszechpotężny lalkarz. Trzyma on za pazuchą małe pacynki. Lalkarz musi pozostać anonimowy, wszak to Bardzo Szara Eminencja, dlatego w sprawach bardzo dla niego istotnych, wypowiadają się za niego pacynki. One mówią, co mu leży na sercu.

Jest na przykład taka nieco przykurzona laleczka z napisem „Wajda, reżyser filmów patriotyczno-antypatriotycznych, autorytet”.

Ta laleczka działa na hasło „Rosja”, ale też i „Wawel/Kaczyński”. Wtedy wyskakuje i skrzeczy: „Nie chowajmy ich na Wawelu!”, „Nie chowajmy ich na Wawelu! Proszę! Apeluję! Och, jak apeluję!”.

Jest pacynka też już trochę zużyta, ale jeszcze całkiem sprawnie działająca, z napisem „Olbrychski, wielki aktor”. Tę pacynkę lalkarz wyciąga na hasło „lustracja” albo „Rosja/przyjaźń”. Ostatnio pacynka dostała źle napisany tekst, niestety, bo zaczęła trochę niefortunnie: My, obywatele Polski, która przez ostatnie siedemdziesiąt lat wciąż nie pogodziła się z utratą swoich najlepszych synów zamordowanych w lesie katyńskim, zwracamy się do obywateli Federacji Rosyjskiej z podziękowaniami i apelem o pojednanie”.

Jest też specjalna pacynka dla dzieci i młodzieży, taka jeszcze nie trącąca pleśnią, taka luzacka, opatrzona etykietką „Żebrowski, aktor, ex-playboy”. Ona wyskakuje najczęściej w programach rozrywkowych i młodzieżowych, najczęściej również na hasło „Rosja”.

Pacynki oczywiście są bardzo uznanymi artystami, zupełnie, ale to zupełnie apolitycznymi, jak najdalsze od patriotycznego siania nienawiści. Po prostu zasłużeni, bardzo uzdolnieni ludzie, którzy co rusz muszą wypowiedzieć się w jakiejś ważnej sprawie najczęściej dotyczącej Rosji. Po prostu czują taką wewnętrzną potrzebę z głębi serc. Zobaczycie, jak zaczną wyskakiwać w kampanii wyborczej, jedna po drugiej, również te mniej znaczące, których nie wymieniłam. Aj, waj, będzie się działo.

 

Epilog albo raczej prolog

(Wszelkie podobieństwo do rzeczywistych zdarzeń i postaci czysto przypadkowe).

Dawno, dawno temu, w głębokim PRL-u do pewnego młodziutkiego studenta szkoły filmowej i zarazem zdolnego początkującego aktora, który czekał na parkowej ławce na dziewczynę, dosiadł się dziwny mężczyzna. Miał na sobie czarny płaszcz, z wysoko postawionym kołnierzem, czarny kapelusz i okulary przeciwsłoneczne, choć był wieczór. W ręku trzymał odwróconą do góry nogami gazetę.

- Czekam na kogoś – mruknął student.

- Ona nie przyjdzie – odparł mężczyzna.

- Skąd pan to może wiedzieć – burknął młodzieniec.

- Ja wszystko wiem. W każdym razie się spóźni. Wszystkie kobiety się spóźniają – westchnął teatralnie, obserwując przechodzących spacerowiczów.

Ale o dziwo dziewczyna rzeczywiście nie przyszła, a mężczyzna w kapeluszu coraz bardziej niepokoił młodego studenta, zważywszy na to, że znał nadspodziewanie wiele faktów z jego życia. W końcu zadał przestraszonemu studentowi takie oto pytanie:

- Czy chciałbyś być sławny?

- No, ba! Jasne – wzruszył ramionami chłopiec.

- A bardzo sławny?

Kiwnął głową.

- A zostać pierwszym aktorem Układu Warszawskiego?

- Kto by nie chciał!

- To zostaniesz.

Chwilę przyglądał się mężczyźnie w kapeluszu, myśląc, że może ma do czynienia z wariatem, ale wariat nie paliłby drogich kubańskich cygar.

- Ale co muszę zrobić w zamian? – mruknął podejrzliwie, dobrze wiedząc, że za darmo można dostać tylko kopa w część lędźwiową.

- Po pierwsze – ufarbujesz rzęsy na czarno… - mężczyzna zawiesił tajemniczo głos.

- A po drugie?

- Ot, drobiazg. Za kilka, kilkadziesiąt, może 50 lat, a może nawet nigdy, ktoś będzie ci podawał takie teksty na karteczkach, a ty je będziesz odczytywał lub wygłaszał w telewizji, radiu… W zasadzie nic, czego dobry aktor nie umiałby zrobić, prawda?

- Prawda…

 - A więc sztama?

- No, ale z tymi rzęsami, to ja nie wiem…

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka